Przejdź do głównej zawartości

Posty

Fotograficzny przegląd tygodnia.

A Lola tradycyjnie: zjeść, poaportować piłki i patyki, popozować do zdjęć, podrzemać na kanapie. Niebo nad Panieńszczyzną  Niebo nad Zalewem Zemborzyckim I Źabowski, który myśli aktualnie tylko i wyłącznie o jedzeniu :-))

Nie moje

Mój aparat, moje psy i ja, ale nie jestem autorem zdjęć. Ktoś się przekonał, że czasem wygodniejszy jest zwykły kompakt niż wypasiona lustrzanka, zwłaszcza przy psach i zwłaszcza gdy nie jest się zamiłowanym fotografem. I taką zabawę w słoneczny ciepły wrześniowy dzionek, opłaciłam silnym przeziębieniem :( Ale co tam, Źaby wypływane, a i pewien wodonielub furzasty przekonał się ile traci i świetnie pływał pierwszy raz w życiu.

Koniec kąpieli

Choróbsko Źabowe wróciło i mimo, że kąpiele i pływanie jak najbardziej dla stawów wskazane, ze względu na skórę, musimy je ograniczyć niestety. Szczuplusia Lolka , lat 9 , kilogramów 33. Szczupłość wyszła na jaw, gdy wreszcie zrzuciła masę futra. Za chwilę zacznie znów zarastać na zimę.  Jarzębiny tradycyjnie zwiastują dla mnie jesień.

Pamiętnik psa :-)

Lubię to

Bezstresowe życie psa.

Usłyszałam o cudownej ale bez doświadczenia osobie, która właśnie uczestniczy w kursie instruktorskim w zakresie resocjalizacji psiej. Osoba ta polecona przez kogoś innego, z miejsca zanegowała wszelkie poczynania wobec pewnego psa sugerowane przez poprzedniego szkoleniowca. Wszystko było źle i pogłębiało problemy lękliwego psa. Wystarczyło pogooglować by trafić na źródło moim zdaniem koszmarnego podejścia. Guru całej koncepcji jest pani     Raili Halme, która w Polsce prowadzi kursy właśnie instruktorskie, seminaria itp.  Cóż więc takiego słyszymy ? Cytuję: Otóż potrzeby naturalne psa to: - węszenie - gryzienie w sensie żucie - kopanie - kontakt socjalny (inni ludzie, zwierzęta). Spacer ma być nieśpieszny, pies ma sobie węszyć, nie wolno szarpnąć smyczą, nie wolno mówić do psa. Jogging jest stresujący.  To łażenie i węszenie psa możemy wzbogacić podrzucając mu jedzenie.   Koniec cytatu. Opadają ręce :-(.  A gdzie wspołpraca z przewodniki...

Uroczo cicho

Ależ różnica. Weekendowy hałas nad wodą jest coraz kłopotliwszy. I już wcale nie chodzi o rodzinki z tabunami piszczących dzieci. Dziesiątki skuterów wodnych, które krążą w tę i z powrotem, szybciej lub wolniej, coś lub kogoś ciągną, co gorsza podpływają coraz bliżej brzegów. Poza hałasem potwornym, smrodem spalin, dochodzi niebezpieczeństwo, że kiedyś nie zauważą w wodzie jakiejś głowy psiej czy ludzkiej. A dziś błogo i cicho. Baaa, nie otaczał nas też już zapach grillów, kiełbas i innych spożywanych namiętnie przez niedzielnych bywalców, produktów konsumpcyjnych. Tak więc dziś było bardzo dużo pływania i fotografowania. Lola w swoim żywiole, pozowanie to to co rude królewny kochają.  Źaba mroczny