Przejdź do głównej zawartości

Psiarze są okropni.

A przynajmniej ich duża część niestety i robią krecią paskudną robotę, reszcie która stara się jak może by postrzegano nas i nasze psy z sympatią. Upalny jak na listopad wolny dzień oznacza dzikie tłumy spacerowiczów, rodziny z dziećmi, biegaczy  itd na ścieżce wiodącej dookoła Zalewu Zemborzyckiego. W tłumie takim ani psu nie rzuci się piłki, ani i bezpieczny luzem nie jest choćby był najgrzeczniejszy. Więc ja osobiście uważam, iż trasę dojścia do polanki, kawałka lasku gdzie z psem można się fajnie pobawić, pies bez problemu w takim dniu może przejść na smyczy. Po kilku godzinach pracowicie spędzonych z jednej strony zalewu, pojechaliśmy na drugą stronę, właśnie po to by po przechadzce połączonej z załatwieniem psich potrzeb  (czyt.obsikaniem co drugiego krzaczka, wywąchaniem wszystkich zapachów) w sympatycznym lasku na uboczu relaksować się rzucaniem patyków ( to moja rola) i ich przynoszeniem ( od tego mam psy). Niestety już wysiadając z auta zauważam boksera chaotycznie plączącego się koło grupki ludzi. Zwierzątko bardzo spłoszone, wystraszone otoczeniem, absolutnie nie cieszące się przechadzką, plątało się to w lewo to w prawo, co chwila rozglądając lękliwie, natykając to na przechodniów, to na biegaczy. Z grozą patrzyłam na pędzące rowery i zastygniętego w bezruchu boksera na środku ich ścieżki. I co ciekawe nic nie skłoniło właścicieli do zapięcia psa na smycz, ani jego zachowanie, ani uwagi od mijanych ludzi. Baaa nawet potężna ,,zjebka" od pani której pies wbiegł pod nogi.  Totalna bezmyślność właścicieli zemści się kiedyś na nich, i niestety mścić będzie się na innych psiarzach którzy mieli okazję obcować z tym ,,uroczym" boksiem.

I żeby nie było, moje psy też co dzień biegają bez smyczy, i czasem w obrębie publicznego często uczęszczanego wąwozu, także nad zalewem. Ale na pewno nie w tłumie ludzi, na pewno nie narażam ich na potrącenie przez rower. A moim ukłonem w stronę mijanych sporadycznie osób jest zejście ze ścieżki na bok.

Wkurzamy sie, gdy krzywo na nas  patrzą przechodnie, ,,gdzie z tymi psami" itp uwagi doprowadzają do pasji, a jak się okazuje to nie tylko psionieluby, ale i osoby mające doświadczenia z takimi ,,psiarzami" jak właściciele bokserka.



O świcie niemalże bokserek miałby takie puste przestrzenie 




Trzeba wstać rano, żeby psy mogły swobodnie połazęgować luzem. 






Wizyta kontrolna ;-)) na budowie S17 















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ruda królewna

Pies pierwszy i naukochańszy, tak to jest z tą pierwszą miłością . Zawitała w moim domu przypadkiem i tylko na chwilę, tak sobie żyłyśmy ponad miesiac tymczasowo i przyszedł moment w którym uznałam, że sprawę należy zalegalizować tzn otworzyc portfel i wykupić małą od faktycznego właściciela. Zaporową cenę przełknęłam i każdego kolejnego dnia patrzyłam co rano na swoją osobistą niuśkę. Ależ byłam dumna. Nic to, że suczka rzucała się z jazgotem na wszystko co ma cztery łapy, poza tym defektem była i jest idealnym psim towarzyszem w mieście, na wsi, na wakacjach, w pracy, pies uniwersalny. Jak wspomnialam nie lubila dziewczyna psów i do tej pory ich nie uwielbia, raczej akceptuje dorosłe psy, ma kilku osobistych wrogów, lubi szczeniaki. Atak pittki który nastąpił drugiego dnia pobytu u mnie jednak zrobił swoje, ja pewnie mogłam wczesniej inaczej reagować. Na pierwsze szkolenie trafiłysmy gdy miała pół roku, śp. Andrzej Dun...

Tola

I nastały czarne dni. Gdy odszedł Źaba, tylko dzięki czarnuchowi było po co wstawać o świcie, iść, jakaś misja, małe potworzaste nieświadome tego co się stało w moim życiu, oczekujące czegoś, bojące się świata, kochające piłeczkę i jedzenie Śmoluchi małe. Czasem myślę o tym, czy miała pecha że trafila do mnie w tym feralnym momencie mojego życia, czy szczęście - biorąc pod uwagę jej problemy socjalne, które wyszłyby wcześniej czy później gdzie by nie mieszkała. Ja co chwila łapałam się na porównywaniu jej zachowań do Źabowskich, może zbyt często niestety, trochę wyczerpana wszystkim co przeszłam, emocje zaczęły odpuszczać i przychodziły chwile słabości, na które nie mogłam sobie pozwolić do ostatnich chwil życia i Klarinki i Źaby. I gdy może przyszedł czas na żałobę, a nie trzymanie fasonu, okazywało się, że znów nie  mogę sobie na nią pozwolić, bo czarniawe futrzaste postanowiło pokazać mi, że wszystko co do tej pory uważałam za uciążliwe i kłopotliwe w życiu z psami to betka, sz...

jesienne powroty

Co to sie nadziało, że tyle czasu nie było okazji skrobnąć kilku słów. Znów jest Monika i psy, dwa czworołapy przy boku, i wszystko jest inaczej niż kiedyś. Choć oba układy mają swoje wady i zalety to w każdej konfiguracji tkwi specyficzny urok. Wspomnienia są i zawsze będą, ale trzeba iśc dalej. Obecnie obok Tolki dumnie kroczy Rego, wielki jak koń, szalony młody wariat.