Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2015
A czas płynie. 1 września 2014, 10 dni po odejściu Klary opuścił mnie Źabowski. Problemy sercowe Gromka pojawiły się już w lipcu, profilaktycznie wykonane miesiąc wcześniej echo serca pokazało, że to nie dysplazja łokci ani nie padaczka, to nasz największy problem. Zdiagnozowana  endokardioza  była tym co miało go pokonać. Gromi gorzej poczuł się w lipcu, próby obniżenia ciśnienia lekami nie przyniosły skutku, w ostateczności wykonana została kardiowersja  po której niuniek wstał jak nowy. Upalne lato psiaki spędzały mocząc kupry i brzuszki w rzece, wydawało się że jakoś dotrwamy do jesieni. Po odejściu Klary miałam nadzieję, że mały czarny klusek owczarkowy pomoże Źabie, da mu jeszcze trochę chęci i werwy. Na spacerach zaczynały się pojawiać z jego strony sygnały, że wie że ona już jest nasza, w domu wolał święty spokój, wprowadziłam więc kontrolowany dostęp małego łobuziaka do nestora. Najważniejszy był święty spokój Gromka, mała przymilała się jak mogła, przytulała, chciała koło ni
Nieuchronnie nadchodzi rocznica tych smutnych dni. Rok temu 16 sierpnia, tak jak i przez następne 6 dni i przez poprzednie 4, w każdej minucie powoli żegnałam się z Klarinką. Wyrok już był - nowotwór wątroby. O ironio jeszcze 2 miesiące wcześniej gruntowne usg jamy brzusznej i serca pokazało, że wszystko jest OK. Badania wykonane zostały profilaktycznie, a Klara zadziwiała swoją formą i humorem jak na 11 latkę. Niespodziewanie 12 sierpnia sunia odmówiła jedzenia, przy kapryśnym psiaku pewnie nie zwróciłoby to uwagi, zwłaszcza że temperatury powietrza były dosyć wysokie. Dla mnie był to jednak sygnał bardzo niepokojący, tego samego dnia pojawiły się wymioty i to już zdecydowało o wizycie u lekarza w trybie nagłym. Badania krwi wykazały silną anemię i brak choroby odkleszczowej. Usg jamy brzusznej rozwiało jednak wszelkie nadzieje. O dziwo 3-4 następne dni były dużo dużo lepsze, wyniki się nie pogarszały, podawane odżywki i preparaty krwiotwórcze spowodowały powrót apetytu i humoru. Ale
I aż strach pomysleć, że wszystko się zmieniło. Miało być tak spokojnie, godnie, miały płynąć lata, miała być jesień życia wbrew wszystkiemu. Ani pisać, ani mówić o tym nie jestem nadal w stanie. Minęło 5 mcy i 4 dni od dnia gdy opuściła nas Klara, by dopełnić tragedii sytuacji, mija właśnie 5 mcy i 14 dni, gdy Źaba postanowił być razem z nią. Mimo wielu prób, nie umiem zdobyć się na podsumowanie, ani pożegnanie. Może jeszcze trochę czasu trzeba. Jedno jest pewne, życie bez owczarka to nie życie, więc boryka się ze mną sunia ksywa Śmoluch. Co dzień wstaję i żyję tylko dlatego, że to nie jej wina, że ich nie ma już z nami.