Przejdź do głównej zawartości

Rodowód





Posiadanie psa z rodowodem to nie snobizm, nie ma również obowiązku wystawiania takiego psa, ani uczestniczenia aktywnie w strukturach ZK. Decydując się na psa z rodowodem znacznie zwiększamy prawdopodobieństwo  posiadania psa o cechach zarówno fizycznych jak i psychicznych opisywanych we wzorcu rasy. Ponad 100 letnia praca hodowlana jest właśnie po tu by każdy przedstawiciel rasy zaspokajał oczekiwania świata ludzkiego wobec najuniwersalniejszej rasy świata, ich przydatność do służby człowiekowi.

Ostatnie kilkanaście lat mocno jednak zdewaluowało pojęcie RODOWÓD.

O ile do 1 stycznia 2011 r. wybitni miłośnicy DON tylko i wyłącznie zrzeszając się w stowarzyszeniach poza strukturami ZK mogli hodować odmianę długowłosą , tak od 2 lat nic absolutnie nie stoi na przeszkodzie by działali w ramach ZK. O  ile oczywiście ich zwierzęta mają udokumentowane pochodzenie.
Wystarczyło poddać zwierzę przeglądowi-kwalifikacji do odmiany długowłosej, zastosować się do restrykcyjnych warunków hodowlanych obowiązujących w profesjonalnym świecie kynologicznym by hodować w Związku Kynologicznym, organizacji o najdłuższych i najbogatszych tradycjach w hodowli psów, należącym do FCI największej na świecie Federacji Kynologicznej.

Tak więc wydawać by się mogło, iż od 2 lat sprawa stała się prostsza. Niestety, mimo zapewne dobrych chęci, autorzy nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20112301373  wprowadzili 1 stycznia 2012 r.ogromne zamieszanie. Treść :

,,Prawo do rozmnażania zwierząt w celach handlowych mają wyłącznie hodowle zarejestrowane w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą zwierząt rasowych, np. psów i kotów?.

miała zminimalizować bezlitosną produkcję tysięcy psów w typie rasy, psów o niewiadomym pochodzeniu, zdrowiu itd. przez osoby przypadkowe, w miejscach przypadkowych i ich sprzedaż z bagażników aut na targowiskach. Problemem jednak okazało się nie zdefiniowanie pojęcia ,,hodowla zarejestrowana w ogólnopolskiej organizacji?. Lawinowo więc, by nadal prowadzić swój proceder, producenci rejestrowali kluby, klubiki, stowarzyszenia, często obejmujące zasięgiem podwórko 3 sąsiadów, pochodzenie swych zwierząt dokumentując na kartce z zeszytu na kolanie. Tego ustawa nie przewidziała, a potencjalni nabywcy, nie mając o tym wiedzy rozpoczęli zakup psów ,,z rodowodem?  który nie daje nam nic. Nie gwarantuje nawet pochodzenia szczeniaka, a rozmnażane zwierzęta nie są poddawane żadnej weryfikacji poza łaskawym okiem właściciela, więc również ani zdrowia ani psychiki, baaa nawet wyglądu.
Coraz częściej więc do oddziałów ZK zgłaszają się posiadacze psów z taką dokumentacją nie mając pojęcia iż dokument ten nie jest uznawany nigdzie poza: miejscem, domem, podwórkiem, kojcem gdzie zwierzątko się urodziło. 
Sprawdzajmy więc, nie przykładajmy ręki do bezmyślnej produkcji psów bez głowy, ładu i składu,  prowadzonej tylko i wyłącznie w celu osiągnięcia jak największych korzyści majątkowych. Kupując szczeniaka z hodowli zarejestrowanej w ZK, masz pewność iż oboje rodzice mają prześwietlone stawy biodrowe, ich psychika zostala oceniona przez sedziów pracy podczas obowiązkowych testów i egzaminów , a eksterier podczas wystawy. Udokumentowane pochodzenie daje powtarzalność cech przodków, mamy szansę  mieć psa o wymarzonej psychice i wyglądzie.
KON powstał by jeszcze bardziej podnieść poziom hodowli i wyselekcjonować najwybitniejsze psy  i suki zarówno pod względem budowy anatomicznej jak i cech psychicznych w celach hodowlanych. Przynależność hodowców do klubu nie jest obowiązkowa. Jednak wielu z nich poddaje dobrowolnie swoje zwierzęta zaostrzone kryteriom doboru hodowlanego.
Pamiętaj, psa kupujesz na długie lata.
Długie lata z jego ZDROWIEM i z jego charakterem.











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tola

I nastały czarne dni. Gdy odszedł Źaba, tylko dzięki czarnuchowi było po co wstawać o świcie, iść, jakaś misja, małe potworzaste nieświadome tego co się stało w moim życiu, oczekujące czegoś, bojące się świata, kochające piłeczkę i jedzenie Śmoluchi małe. Czasem myślę o tym, czy miała pecha że trafila do mnie w tym feralnym momencie mojego życia, czy szczęście - biorąc pod uwagę jej problemy socjalne, które wyszłyby wcześniej czy później gdzie by nie mieszkała. Ja co chwila łapałam się na porównywaniu jej zachowań do Źabowskich, może zbyt często niestety, trochę wyczerpana wszystkim co przeszłam, emocje zaczęły odpuszczać i przychodziły chwile słabości, na które nie mogłam sobie pozwolić do ostatnich chwil życia i Klarinki i Źaby. I gdy może przyszedł czas na żałobę, a nie trzymanie fasonu, okazywało się, że znów nie  mogę sobie na nią pozwolić, bo czarniawe futrzaste postanowiło pokazać mi, że wszystko co do tej pory uważałam za uciążliwe i kłopotliwe w życiu z psami to betka, szybko

jesienne powroty

Co to sie nadziało, że tyle czasu nie było okazji skrobnąć kilku słów. Znów jest Monika i psy, dwa czworołapy przy boku, i wszystko jest inaczej niż kiedyś. Choć oba układy mają swoje wady i zalety to w każdej konfiguracji tkwi specyficzny urok. Wspomnienia są i zawsze będą, ale trzeba iśc dalej. Obecnie obok Tolki dumnie kroczy Rego, wielki jak koń, szalony młody wariat.
A czas płynie. 1 września 2014, 10 dni po odejściu Klary opuścił mnie Źabowski. Problemy sercowe Gromka pojawiły się już w lipcu, profilaktycznie wykonane miesiąc wcześniej echo serca pokazało, że to nie dysplazja łokci ani nie padaczka, to nasz największy problem. Zdiagnozowana  endokardioza  była tym co miało go pokonać. Gromi gorzej poczuł się w lipcu, próby obniżenia ciśnienia lekami nie przyniosły skutku, w ostateczności wykonana została kardiowersja  po której niuniek wstał jak nowy. Upalne lato psiaki spędzały mocząc kupry i brzuszki w rzece, wydawało się że jakoś dotrwamy do jesieni. Po odejściu Klary miałam nadzieję, że mały czarny klusek owczarkowy pomoże Źabie, da mu jeszcze trochę chęci i werwy. Na spacerach zaczynały się pojawiać z jego strony sygnały, że wie że ona już jest nasza, w domu wolał święty spokój, wprowadziłam więc kontrolowany dostęp małego łobuziaka do nestora. Najważniejszy był święty spokój Gromka, mała przymilała się jak mogła, przytulała, chciała koło ni