A czas płynie.
1 września 2014, 10 dni po odejściu Klary opuścił mnie Źabowski. Problemy sercowe Gromka pojawiły się już w lipcu, profilaktycznie wykonane miesiąc wcześniej echo serca pokazało, że to nie dysplazja łokci ani nie padaczka, to nasz największy problem. Zdiagnozowana endokardioza była tym co miało go pokonać. Gromi gorzej poczuł się w lipcu, próby obniżenia ciśnienia lekami nie przyniosły skutku, w ostateczności wykonana została kardiowersja po której niuniek wstał jak nowy.
Upalne lato psiaki spędzały mocząc kupry i brzuszki w rzece, wydawało się że jakoś dotrwamy do jesieni. Po odejściu Klary miałam nadzieję, że mały czarny klusek owczarkowy pomoże Źabie, da mu jeszcze trochę chęci i werwy. Na spacerach zaczynały się pojawiać z jego strony sygnały, że wie że ona już jest nasza, w domu wolał święty spokój, wprowadziłam więc kontrolowany dostęp małego łobuziaka do nestora. Najważniejszy był święty spokój Gromka, mała przymilała się jak mogła, przytulała, chciała koło niego drzemać wtulona. Gdy wchodziła na wyższe obroty i wpadała w swoje szaleństwa dziecięce, Gromuś ewakuował się na łózko, a ja na siebie brałam zabawianie czarnuszka.
Ostatni dzień sierpnia przyniósł niestety ponownie objawy wysokiego ciśnienia i migotania komór.
1 września próba przywrócenia rytmu już się nie powiodła. Z bólem i niedowierzaniem żegnałam kolejnego ukochanego psa, a minęło przecież dopiero 10 dni. Tak cudownego charakteru owczarkowego pewnie już nie spotkam. Pies o takiej pewności siebie, pasji do gryzienia, walki, aportu, tak socjalny wobec psów, tak rewelacyjnie czytający emocje innych psów i tak jasno nawiązujący z nimi kontakt już mi się chyba nie trafi. Pewnie nie godnam. Choć i tak czuję się zaszczycona, że taki potwór jak Źaba kochał mnie miłością bezwarunkową, darzył szacunkiem i wykazywał maksymalne podporządkowanie. Miał też swoje wady i dał mi popalić nie raz, ale dziś wszystkie te numery wspominam już tylko z uśmiechem na twarzy, no bo przecież, który pies potrafił wybić szybę w aucie byleby tylko przybiec do pańci.
1 wrzesień 2014 był więc dniem gdy ruszyłśmy z Tolą dalej same.
1 września 2014, 10 dni po odejściu Klary opuścił mnie Źabowski. Problemy sercowe Gromka pojawiły się już w lipcu, profilaktycznie wykonane miesiąc wcześniej echo serca pokazało, że to nie dysplazja łokci ani nie padaczka, to nasz największy problem. Zdiagnozowana endokardioza była tym co miało go pokonać. Gromi gorzej poczuł się w lipcu, próby obniżenia ciśnienia lekami nie przyniosły skutku, w ostateczności wykonana została kardiowersja po której niuniek wstał jak nowy.
Upalne lato psiaki spędzały mocząc kupry i brzuszki w rzece, wydawało się że jakoś dotrwamy do jesieni. Po odejściu Klary miałam nadzieję, że mały czarny klusek owczarkowy pomoże Źabie, da mu jeszcze trochę chęci i werwy. Na spacerach zaczynały się pojawiać z jego strony sygnały, że wie że ona już jest nasza, w domu wolał święty spokój, wprowadziłam więc kontrolowany dostęp małego łobuziaka do nestora. Najważniejszy był święty spokój Gromka, mała przymilała się jak mogła, przytulała, chciała koło niego drzemać wtulona. Gdy wchodziła na wyższe obroty i wpadała w swoje szaleństwa dziecięce, Gromuś ewakuował się na łózko, a ja na siebie brałam zabawianie czarnuszka.
Ostatni dzień sierpnia przyniósł niestety ponownie objawy wysokiego ciśnienia i migotania komór.
1 września próba przywrócenia rytmu już się nie powiodła. Z bólem i niedowierzaniem żegnałam kolejnego ukochanego psa, a minęło przecież dopiero 10 dni. Tak cudownego charakteru owczarkowego pewnie już nie spotkam. Pies o takiej pewności siebie, pasji do gryzienia, walki, aportu, tak socjalny wobec psów, tak rewelacyjnie czytający emocje innych psów i tak jasno nawiązujący z nimi kontakt już mi się chyba nie trafi. Pewnie nie godnam. Choć i tak czuję się zaszczycona, że taki potwór jak Źaba kochał mnie miłością bezwarunkową, darzył szacunkiem i wykazywał maksymalne podporządkowanie. Miał też swoje wady i dał mi popalić nie raz, ale dziś wszystkie te numery wspominam już tylko z uśmiechem na twarzy, no bo przecież, który pies potrafił wybić szybę w aucie byleby tylko przybiec do pańci.
1 wrzesień 2014 był więc dniem gdy ruszyłśmy z Tolą dalej same.
Komentarze
Prześlij komentarz